Peter wylegiwał się na kanapie w domu Deadpoola naprawdę ciesząc się z dnia
wolnego. Od dawna nie miał okazji wypocząć, ale tym razem jego kontuzje, już
tak bardzo dawały mu się we znaki, że postawił na zaleczanie ich. Kolejną
zaletą było spędzanie tego "urlopu" w towarzystwie. Obok niego, w
fotelu, wyłożył się pewien szurnięty najemnik. Peter przyglądał temu obrazkowi
się z lekkim uśmiechem, rzadko zdarzało się zobaczyć Deadpoola tak spokojnego. Oczywiście,
w czasie snu nie powinno to być jakieś nadzwyczajne, ale Wade wychodził poza
wszelkie normy i schematy. Z jego tabletu wydobywały się ciche dźwięki Archive,
ostatnio nie słuchał niczego innego, zażynając w kółko kilka utworów. Peter
dźwignął się z kanapy i podszedł do śpiącego z zamiarem bezpiecznego odłożenia
sprzętu na zawalony wszystkim stół. Naprawdę, przy odrobinie szczęścia, można
było znaleźć tam, zarówno zeszłoroczne kawałki pizzy, kontrakt na „Deadpool
2" czy nawet kluczyki do odrzutowca X-Menów. Oczywiście mutanci nie mieli
o tym bladego pojęcia. Pochylił się nad cicho pochrapującym najemnikiem,
zaglądając na matrycę urządzenia. Ze zdziwieniem zauważył, że Wade coś czytał,
a rzadko zdarzało mu się sięgać po inną lekturę, niż komiksy. Wyciągnął sprzęt
z dłoni Deadpoola, jak na najemnika miał okropny refleks, gdy spał. No, chyba,
że nie odczuwał potrzeby bycia czujnym w obecności Petera, chłopak potrząsnął
głową, odganiając tą niedorzeczną myśl, przeleciał wzrokiem po kilku linijkach
tekstu i o mało co, nie upuścił tabletu na ziemię.
- Deadpool?
Najemnik wydał z
siebie niezadowolony pomruk i spojrzał na Petera, przekrzywiając głowę w
pytającym geście. Spider-Manowi drżały dłonie.
- Co. To. Jest.
Peter podsunął
Deadpoolowi tablet pod sam nos czując, że zimny pot spływa mu po plecach. Wade
przetarł twarz i skupił się na podświetlonej matrycy. Po chwili na jego usta
wstąpił mały uśmieszek. Peter podsunął mu urządzenie jeszcze bliżej, jeżeli to
w ogóle możliwe i ponaglił:
- Wade.
W przerażonym
głosie Spider-Mana pojawiła się nutka grozy. Deadpool uśmiechnął się jeszcze
szerzej i odpowiedział, tak, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie:
- Fanfiction.
Przyglądał się
Peterowi, który zamarł z otwartymi ustami i szokiem wymalowanym na twarzy. Już
dawno nie widział tak zdezorientowanego Pajęczarza.
- Fanfi... Co?
- No wiesz Petey.
Takie opowiadania, które piszą fani, a potem publikują na różnych forach.
Zupełnie niewinne zajęcie - ledwo powstrzymał chichot. Parker zaczął chaotycznie
poprawiać włosy, rozwalając je jeszcze bardziej, jak zawsze, gdy nie wiedział
powiedzieć.
- Niewinne?
- Całkowicie.
Usta Petera
wykrzywił grymas.
- Od kiedy porno
jest niewinne?
Deadpool zaśmiał
się we własnej głowie i pociągnął Spideya na oparcie fotela. Pajęczarz
przysiadł na podłokietniku z zachmurzonym wyrazem twarzy.
- No sam spójrz!
Wpisujesz sobie "Spider-Man x Deadpool" i wyskakuje Ci ogrom takich
opowiadań. Są też obrazki...
Wade mógłby
przysiąc, że twarz Petera pobladła.
- I... Ktoś pisze
takie opowiadania o nas? - przełknął głośno ślinę - W sensie o nas razem? Kto
jest tak pojebany?
- Na ten przykład
nasza autorka. I nie obrażałbym jej, jeśli chcesz żyć. Nie wiem co jej ostatnio
zrobiłeś, ale w takiej jednej historii giniesz tyle razy, że hooo...
- Jaka znowu
autorka?!
Wade uniósł
dłonie w geście obronnym, o mało co, nie upuszczając tabletu.
- Nic, nic. Co
tak patrzysz? O, wiem. Przeczytam ci coś. - Deadpool wziął głęboki w oddech -
"Nie mógł przestać na niego patrzeć, oderwać wzroku od jego umięśnionego
ciała, ciągle zastanawiając się, jakby to było poczuć jego dłonie na
swoim...".
Peter nachylił
się nad ramieniem Deadpoola patrząc na matrycę z lekkim poirytowaniem.
- Ale skąd im się
w ogóle wziął taki pomysł? Zrozumiałym takie fanficki ze mną i Mary Jane. Czy
ludzie już całkiem zapomnieli o mojej gorącej, rudej dziewczynie? W dodatku
przecież oboje jesteśmy facetami...
- No to może to?
"Zrobiłem coś źle, Petra? Nie, to przeze mnie, ty jesteś ideal...".
- Boże, czy ja
jestem tutaj dziewczyną? - Peter wyrwał tablet z rąk Deadpoola, z wściekłą miną
przeglądając kolejne fanficki. Po chwili odchylił głowę i wydał z siebie
niezadowolony pomruk.
- Dlaczego w
ogóle o nas piszą?
- No jakby nie
patrzeć, jesteśmy osobami publicznymi, to się nazywa sława, mój drogi Pajączku
- powiedział Deadpool, powoli wysuwając urządzenie z palców Petera.
- Kiedy założyłem
strój chciałem może i chciałem jakiegoś zainteresowania, ale na pewno nie w tej
formie.
- "Dłonie
Petera od razu odnalazły drogę do spodni Deadpoola. Nie chciał się już
powstrzymywać, pragnął go, jego ust, jego całego..."
- Oddawaj mi to!
Na pobladłe
policzki Petera wstąpił rumieniec, próbował ponownie wyrwać tablet, ale
Deadpool trzymał urządzenie poza jego zasięgiem.
- O popatrz! -
przełączył na inną kartę - Ktoś tu jest w ciąży! I to nie jestem ja...
- Jezus Maria...
Deadpool oddaj mi to, do jasnej cholery.
- Spokojnie... -
Wade objął go ramieniem, wciąż trzymając tablet poza zasięgiem dłoni Petera -
Nie będzie mi przeszkadzało, jeśli troszeczkę przytyjesz. Poza tym. Uważam, że
niektóre z tych propozycji są całkiem kuszące. Przyciągnął bliżej rozjuszonego
już chłopaka i pocałował go w szczękę. Tak jak się spodziewał, oberwał, w
dodatku dość mocno, ale opłacało się, chociażby dla usłyszenia świstu powietrza
wciąganego przez zaskoczonego Spider-Mana. I gdzie są teraz te twoje pajęcze
zmysły?, pomyślał.
- Matko, Deadpool!
Co Ty do sobie wyobrażasz?
- Chcę tylko
zadowolić naszych fanów!
- Wychodzę.
- Czekaj! Peter!
Myślę, że możemy mieć razem dzieci! Dzieci rozumiesz?!
Odpowiedziało mu trzaśnięcie drzwiami. Wade uśmiechnął się do siebie.
Dobrze wiedział, że Spider-Man zaraz wróci. Po pierwsze, zostawił tu swoją
torbę z ukochanym aparatem w środku. Po drugie, wybiegł z mieszkania w
przydużych ciuchach Wade'a, które założył z rana po wspólnie spędzonej nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz